Nad tym naszym Bałtykiem dane mi było przebywać w bardzo ładnym aż 5-cio gwiazdkowym hotelu Marine. Ja jestem prosty człowiek z lasu i takie luksusy to dla mnie zupełna nowość. Dlatego pierwsze dwa zdjęcia pokazują ten hotel. Może bym i porobił więcej zdjęć ale na dwie godziny fotografia przegrała z jakuzzi i saunami. Najlepsza rzecz w tym przebrzydłym luksusie to wyskoczyć z jakuzzi, natrzeć się śniegiem i hyc z powrotem wskoczyć do bąblującego brodzika. Prawie orgazm. No ale skądinąd wiadomo, że prawie stanowi sporą różnicę. Wywołałem dwa ostatnie filmy i połączę je w tym poście. Pierwszy to Tmax 100 a od szóstego zdjęcia FP4 125.
Zawsze chciałem być nad morzem a dokładniej to nad Bałtykiem zimą. Jedno muszę stwierdzić. Nad Bałtykiem zimą jest ... zimno. Podobno jest więcej jodu. Tego niestety nie mogłem stwierdzić. Brakowało mi natomiast orzeźwiającej bryzy. Najbardziej jednak podobało mi się to, że było mało ludzi. Zrobiłem trzy filmy. To pierwszy z nich tmax 400.
Jedną z głównych funkcji filtra polaryzacyjnego jest niwelowanie odbić w szybach i refleksów świetlnych na wodzie. Całe szczęście, że na moje aparaty nie mam żadnych możliwości aby nałożyć coś takiego. Bo różne są odbicia. Można się odbić od dna na ten przykład. Może komuś odbić albo odbić się po dobrym jedzeniu. Gdzieś na świecie podobno wielkim nietaktem jest jak zakończymy posiłek bez porządnego beka. Na zdjęciu poniżej uwieczniłem odbicie w szybie, i to na dodatek w holenderskiej szybie. Ja wiem, że to nic specjalnego, ale w sumie to chyba lepiej, że umieściłem tu zdjęcie odbicia w szybie niż na przykład odbicia po schabowym z ziemniaczkami i zestawem surówek. Nawet jeśli głównym bohaterem miałby być niderlandczyk
Zawsze to powtarzam, że najbardziej średnioformatowym prawie dzikim zwierzęciem jest poczciwa mućka. A i to należy podchodzić ostrożnie, nie płoszyć, uśmiechać się, uspokajać. Pewnie w National Geographic są fotografowane bardziej atrakcyjne gatunki. Takie jak lamparty, nosorożce czy inne kobry. Ja nic na to nie poradzę, że bardzo lubię krówki - w tym ciągutki :)
Holendrzy lubią stawiać przed domami takie różne dziwne rzeczy. A to jakiś dzbanek, globus, chodak, itp. Ten dzwon stoi przed ichniejszym kościołem w Staphorst.
I'd like to thanks the firm Dalessi for possibility of spending the nice time in Holland. I found a house in de Vijk with these cars. There must live a driver. I have to say that Holland is a very beautiful country and its a great pleasure for me to making photographs of this country. Thank you.
Jak już skończą mi się zdjęcia z Holandii, które uważam za mniej lub bardziej udane zacznę tu wrzucać mniej lub bardziej nieudane foty. A wtedy strzeżcie się! :)
W tych miejscowościach, w których byliśmy to wszystko holendrzy mają poukładane aż do bólu. Moim dziewczynom by się to podobało. Staphorst to bardzo ciekawe miasteczko gdzie tradycja bardzo miesza się z nowoczesnością.
Tym razem będę was nękał wyjazdem do Holandii przez kilka postów. Nie, nie dlatego, że jestem z urodzenia sadystą, bynajmniej. Tylko dlatego, że idzie mi wywoływanie filmów z wyjazdu jak krew z nosa. Zaczniemy od niesamowitego bardzo malarskiego ogrodu napotkanego pomiędzy De Wijk a Veeningen.
Tak już mam, że pewne rzeczy lub osoby lubię bardziej lub mniej. Nic w tym zresztą oryginalnego. Jest kilka takich drzew, które są mi szczególnie bliskie. Oto dwa z nich, które spotykam kilka razy dziennie. Dąb już był bohaterem moich zdjęć - gdzieś tam w zakamarkach bloga można odnaleźć to zdjęcie - jedno z moich lepszych. Też była zima. Buk debiutuje. Chociaż powinienem zrobić lepsze zdjęcie jak na jego premierę. "Nic to" jak powtarzał mały rycerz. "Co się odwlecze to nie uciecze" jak dodawał był mógł mości Zagłoba. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa w tym temacie.
A tak, właśnie tak. Czasami poranki mają coś w sobie magicznego. Z nowym dniem wiele rzeczy się budzi; coś dobrego, jakieś plany, trudna rozmowa z szefem - takie tam. Najśmieszniejsze, że to tylko chwila. Kilka minut i już czar pryska. Zaczyna się kolejny dzień. I dobrze.
Człowiek, który o bunkrach poniemieckich wie wszystko. Od niego dowiedziałem się o linii obronnej naszpikowanej bunkrami od Sieradza do Burzenina. Wiele ciekawych rzeczy opowiedział mi o fortyfikacji "Olbrzym" w Górach Sowich. Tam Niemcy ścięli około 30 metrów góry aby zbudować swoje bunkry. Byłem tam ale nie wiedziałem, że pracujących robotników polskich nawet nie musieli zabijać. Po prostu nie wywieźli ich na powierzchnię. W każdym bądź razie o historii II WŚ Romek wie sporo.
W lesie jak to w lesie Claudii Schiffer raczej nie spotkam. Ani Brada Pitta, ani nawet Bogusia Lindy. W sumie to i dobrze, bo ręce by mi się pewnie zatrzęsły i nawet jak bym mógł im zrobić zdjęcie to nie było by za ostre :)