piątek, 16 grudnia 2011

Ustków reinkarnacja

Dziś będzie nie tylko o Ustkowie. Będzie również o ludziach, z którymi miałem nieszczęście zetknąć się w swoim życiu. Całe szczęście, że tylko wirualnie. Są to ludzie, którzy podniecają się swoją doskonałością artystyczną i uważają się za wielkich artystów. Uzurpują sobie prawo do posiadania racji. Dobierają się w grupy i liżą sobie nawzajem odbytnice. Jeśli znajdzie się wśród nich jeden charyzmatyczny psychopata to wszyscy, czy to ze strachu, czy dla świętego spokoju lub z własnej nieprzymuszonej głupoty dmią w jedną trąbę. Dławią każdy inny sposób postrzegania świata. Za broń w stosunku do każdego kto ma inne zdanie stosują szyderstwo, pogardę i wyśmianie. Żeby nawet tworzyli arcydzieła, które wejdą do historii sztuki absolutnie nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Czuję do siebie obrzydzenie, że na własne życzenie obcowałem z nimi przez jakiś czas. Być może jestem jakiś staroświecki. Ale dobrze mi w mojej skórze. Więcej do tematu wracać nie będę gdyż nie jest tego wart. Cieszę się, że Ustków wraca do dawnej świetności. Chociaż nie podoba mi się kwadratowe okienko nad kolumnami. W oryginale to oczko w portyku czy jak ta część budowli się nazywa było półokrągłe i jest to taki malutki szczególik ale istotny. Zdjęcia pochodzą z dwóch plenerów. Z sierpnia i z grudnia tego roku.

Brak komentarzy: