poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Paweł a światło w portrecie

Cały czas ciągnę cykl leśnych ludków. Tutaj jeden z moich kolegów leśniczy Paweł. Często znajduję się w sytuacji, że w ogóle nie ma światła sprzyjającego (myślę tu o niskim (porannym lub wieczornym), bocznym świetle) tylko takie mdłe, rozproszone. I wtedy dylemat „robić czy nie robić?” portret I nie wiem. Ja robię gdyż szkoda mi pewnych chwil, które mają pecha zaistnieć przy małofotograficznym świetle. Światło w fotografii jest pieruńsko ważne, ale czy najważniejsze? Może tak, może nie. Cholera autentycznie nie wiem. Paweł zrobiony przy baaardzo pochmurnym niebie. Kontrast podbity w fotoszopie.

1 komentarz:

Made by Wera pisze...

Hmn, ja lubię rozproszone światło w portretach, ale też się nie znam. Ciągnij cykl, bo fajny jest.