wtorek, 25 września 2018
Yashica Electro 35 GT
Niestety utopiłem na spływie kajakowym mojego Nikona F4. Nie był drogi ale w pełni sprawny. Moja F czwóreczka :( Ale że przyroda nie znosi próżni trzeba było zakupić jakiś mały obrazek. Kupowałem oczami przyznam się. Design był prawie najważniejszy. Oprócz tego chciałem aby była preselekcja przysłony i aby nie ustawiać ręcznie czasu. W fotografii ulicznej nie zależy mi na małej głębi ostrości. Może być brzytwa od pierwszego do ostatniego planu. Budżet też miałem ograniczony bo akurat tak się ułożyło. Wybór padł na Yashicę Elektro 35. Dalmierz z migawką centralną, brakiem ustawień manualnych i tylko z priorytetem przesłony. Aparat śmieszny. Robiąc zdjęcie żadnego klapnięcia lustra, tylko cichutki pstryczek, prawie niesłyszalny. Ustawienie ostrości trochę wkurza ponieważ pierścień odległości jest bardzo blisko korpusu i trochę jest to niewygodne. Czy ten aparat zostanie moim kumplem jeszcze nie wiem. Na pierwszych dwóch zdjęciach nasza bohaterka na pozostałych jej produkcja. Od razu zastrzegam. To tylko zdjęcia sprawdzające aparat. Nic więcej. Acha film Kodak 200.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Dalmierze są super ! ten daje radę jak widać. Ja mam Konicę auto s2. Pozdrawiam!
Fajna ta Konica, pooglądałem na youtubie :)
Prześlij komentarz