10 dni w Pieninach czyli urlop. Taki trochę dziwny. Bo kto wstaje codziennie o 4 rano aby robić zdjęcia? Tylko wariat. To dzięki Robertowi, który mnie zmobilizował do takiego wstawania. Mieszkaliśmy w super miejscu. Hotel nad Przełomem. Rodzinna atmosfera, uprzejmość personelu, w pokojach czyściutko, widok na Trzy Korony, nad brzegiem Dunajca. Kucharz chyba ukradziony z Mariota. Po prostu warto. Robert robił cyfrą ja analogiem. Jak chcecie jechać w góry porobić fajne zdjątka to zapomnijcie o wysypianiu się. Nie ma szans.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz