piątek, 25 marca 2011

Historia pewnego portretu

Zadzwonił do mnie pan ze zdjęcia z pytaniem czy nie mam sadzonek brzozy. Bardzo mu zależało na tym gdyż jego znajomy jechał do Pensylwani (tej w USA) i chciał sobie posadzić kilka brzózek aby przypominały mu nasz kraj. Swoją drogą to Polacy na emigracji zdecydowanie bardziej kochają Polskę niż my tutaj. Załatwiłem mu te brzozy. Nawiasem mówiąc to gość na poziomie, emerytowany już wieloletni kierownik muzeum w Gołuchowie i ważny gość w jakiejś tam instytucji leśnej. Z wdzięczności chciał mi wcisnąć jakiegoś Napoleona, ale jak od razu zauważyłem go z tym pieskiem to ja mu, że zamiast techo alkoholu wolę zrobić mu zdjęcie z pieskiem. I zgodził się

Brak komentarzy: