Spieszyło mi się i miałem gdzieś jechać właśnie, a tu jeb, jakiś hałas na dworze. Wychylam się, patrzę i co widzę? Z dachu garażu zleciał cały śnieg. Ogarnął mnie pusty śmiech i zanim odgrzebałem wyjazd zrobiłem tę fotkę. Nawet nie wiem dlaczego ją zrobiłem. Teraz dopiero jak to piszę uświadomiłem sobie, że może tak miało być, bo spieszyłem się i mogłem spowodować lub być uczestnikiem wypadku. A może nic by się nie zdarzyło. Nie wiem i nigdy tego nie będę wiedział.
1 komentarz:
niezle ,los jest naszym drogowskazem,co nam pisane nie minie nas a znaki na ziemi i w powietrzu tylko nas uswiadamiaja jak moglibysmy skonczyc, ja kiedys stanalem z niewiadomej przyczy na krawezniku a mialem przejsc na druga stroine i w tej samej sekundzie 10 cm od mojego nosa smignal mi autobus przed oczami mialem jedynie cisze i nie wiedzialem co mam myslec, tak juz bywa,pzdr.
Prześlij komentarz